autor: Anna Godzisz
Hipnoza- dla jednych świat odlotowych wrażeń, dla innych tajemnicze przejście ze świata poznanego i przyjaznego do tajemniczej krainy, w której tak wiele się może zdarzyć. Dla jeszcze innych – narzędzie poznania samego siebie.
” Nie każdy w pełni zdaje sobie sprawę z tego, że hipnoza nie jest ani tajemnicza ani dziwna. W rzeczywistości każdy był w stanie hipnozy tysiące razy, Ty też.
Stan hipnotyczny jest naturalnym stanem umysłu występującym u ludzi. Trans hipnotyczny jest bardzo głębokim stanem relaksacji, który łączy się z rozluźnieniem umysłu i ciała.”
Przeczytałam te słowa we wstępie tejże internetowej strony.
Hipnoza. Czym była dla mnie?? A czym jest obecnie..??
Przyznaję. Poddałam się fali opowieści grozy. Że hipnotyzer może zrobić ze swoim „pacjentem” tak zwane – wszystko. Że otwieramy przed nim całą swoją duszę. Że wyciągnie ze mnie każdą informację, nawet tę dobrze strzeżoną i nikomu nie powierzaną.
Opowieści grozy jest więcej. Zna je każdy, kto w towarzystwie rzuci hasło -hipnoza- zwłaszcza, gdy towarzystwo raczej obawia się nowych prądów, doznań, metod poznania.
Ale jestem eksperymentującym członkiem społeczeństwa konsumpcyjnego, więc i hipnozę postanowiłam skonsumować. Powzięte przy tym postanowienia, że nie dam się wciągnąć w głęboki trans czy pozwolić sobą manipulować hipnotyzerowi, były bardzo silnie zakorzenione w mej świadomej części umysłu. A -jak wiadomo- może ona wiele..
W moim przypadku okazało się to blokadą. Świadomość bardzo skutecznie zablokowała na kilka dni wchodzenie w trans. Zamykałam oczy, ale w każdym przypadku, gdy czułam, że odpływam.. cóż.. bardzo pilnie wracałam na swoje miejsce na krześle. Czasem nawet – przez lekko otwarte oczy – podglądałam sąsiadów, jak też oni radzą sobie z transem.
Ależ śmiesznie wyglądali! Jedni z lewitującą ręką czy rozluźnionymi mięśniami szyi. Inni z drgającymi gałkami ocznymi pod zamkniętymi powiekami.
Zazdrościłam im. Doznań. Poznania nieznanego. Odwagi. Braku wewnętrznych zahamowań. Transu właśnie.
Trenowałam w grupie. Właściwie -przy okazji kursu o zupełnie innej tematyce. Na koniec każdego dnia ćwiczeń trener fundował uczestnikom krótki, odprężający trans. W warunkach pełnego komfortu psychicznego. Potem doceniałam, jak ważne są te właśnie komfortowe warunki. Przede wszystkim – bezpieczeństwo.
Ostatniego dnia treningu -znów nastawiona na pełną kontrolę własnego umysłu- mimowolnie zaskoczyłam.
Błysk. Pulsujące światło. Kontakt z podświadomością… To byłam JA !!
Następnego ranka, idąc do pracy, na skrzyżowaniu ulic wydawało mi się, że wszyscy wszystko o mnie wiedzą. Że jestem naga wśród opancerzonych w swój celowy umysł urzędników spieszących do swoich biurek. Wiał wiatr, światło zmieniło się na zielone, więc pomaszerowałam grzecznie do biura, gdzie i ja zasiadłam w swoim królestwie Bardzo Ważnych Dokumentów … Ale od tego dnia żadna godzina w pracy nie była już taka sama, jak dawniej.
Za miesiąc miałam uczestniczyć w czterodniowych zajęciach już wyłącznie z hipnozy. Świadomie czekałam na ten kurs. -Rany, co to będzie? -myślałam.
Już w trakcie tego miesiąca oczekiwań widziałam, że coś się dzieje. Moja podświadomość zaczęła kontaktować się ze mną. Zaczęłam MYŚLEĆ. Odszukiwać w sobie to, co ukrywałam tak skrzętnie. Do czego sama przed sobą bałam się przyznać. Czego pragnęłam kiedyś – i te pragnienia ukryłam, już na wstępie mając poczucie klęski i niepowodzenia.
Początek wiosny zbiegł się z początkiem kursu. Metaforyczna wiosna w naturze. I w moim świecie. W świecie mojego JA.
Czego można oczekiwać po kursie hipnozy? Hmmmm…. Praktycznych wskazówek wprowadzania w trans. Określania warunków komfortowego przeprowadzania sesji. Komfortowego -dla hipnotyzowanego, oczywiście. Wiedzy teoretycznej. Że trans – to stan umysłu. I że w tym stanie umysłu, nawet jeśli kontaktujesz się z własną podświadomością, tak naprawdę w pełni kontrolujesz sytuację. Że w każdej chwili możesz wrócić do pełnej świadomości, jeśli hipnotyzer naruszy twoje wartości fundamentalne. I że nie powiesz nic, czego twoje JA – nie chce powiedzieć.
To było dla mnie ważne. W teorii – tabu zostało przełamane. Bariery teoretycznego strachu znikły. Pozostało już tylko ćwiczyć..
Cóż, nie jestem transową osobą. Na szkoleniach widziałam ludzi, którzy w trans wchodzili już po krótkiej chwili. Reagowali na głos hipnotyzera nawet wówczas, jeśli mówił do osoby trzeciej, z którą właśnie prezentował ćwiczenie.
Mnie stany transowe przychodzą nieco trudniej. Ale za każdym razem są – niesamowite!
Pierwszy fascynujący trans…?
Ćwiczę z Kasią. Kasia jest niebanalną dziewczyną. Artystka. Siada po mojej prawej stronie. Opowiada… że mogę słyszeć dźwięki dobiegające z tego pokoju.. i mogę czuć ciepło promieni słonecznych.. i z każdym kolejnym oddechem odczuwam relaks.. coraz bardziej i bardziej.. i mogę nawet zamknąć oczy.. i opowiada Kasia, że miała koleżankę, która… a ja widzę rzekę.. zielona łąkę.. i wodospad.. słyszę nawet szum wody i krople padają mi na twarz.. Uśmiecham się.. Kasia opowiada o swojej koleżance.. jak to ona niegdyś, nad rzeką, miała fascynująca przygodę.. i śmiejemy się razem.. w oczach błyski światła a moja podświadomość dotyka wszelkich MOICH pragnień. Spokoju. Bezpieczeństwa. Ciepła. I znów śmiejemy się razem z Kasią.. otwieram oczy, rzucam Kasi krótka uwagę.. potem trans jest jeszcze głębszy.. nie chce mi się wracać z tej mojej krainy snów.. A właściwie – z krainy, w jakiej pragnę być.. bo moje życie nie jest ciepłe, komfortowe ani tak do końca radosne..
Następne stany transu wyzwalają we mnie wszystko to, co tak naprawdę uwierało w ciągu ostatnich lat życia.. Sięganie w głąb siebie, swych pragnień, dawno odłożonych na półkę.. Odkrywanie mocy i ducha działania. Nie realizowane marzenia. Poczucia, że wszystko można, jeśli się chce. Wskazanie posiadanych zasobów, które w sobie ukryłam z lęku przed porażką…
I już wtedy wiedziałam, że nie wolno bać się hipnozy. Że wbrew wszelkim opiniom o poddaniu się manipulacji – hipnoza manipulacją nie jest.
Przy czym, no cóż, zdaję sobie sprawę, że mimo wszystko jest to narzędzie działające silnie na podświadomość. I – jak promienie rentgena – może zarówno uratować życie, jak również zrobić krzywdę..
Dlatego tak ważne jest spełnienie warunków koniecznych, a przede wszystkim – wybór dobrego, zaufanego hipnotyzera, dbającego o komfort psychiczny klienta, o jego wartości nadrzędne.
Dopełniając obraz moich doświadczeń z hipnozą opowiem jeszcze dwie ciekawe historie. Pierwsza, ze – „znikającą” ręką.. gdy uczyliśmy się wprowadzać w lewitację kończynę górną ( hmm… niektórzy mówią, że lewitować może właściwie każda część ciała.. ).
Kolega Adaś szepce mi do ucha a moja ręka – tak !! – unosi się bezwiednie do góry! Mam oczy zamknięte i myślę – czy to prawda..? Nigdy nie sądziłam, że podświadomość to taka siła! Obserwuję sytuację. Wiem, co się dzieje, ale to podświadoma część umysłu wykonuje to ćwiczenie. Czuję, że ręka uniesiona jest do góry. Bez bólu mięśni właściwie, nic mnie nie boli. -Jak to możliwe?-myslę. Wtedy Adam powiada, że mogę poczuć się tak, jakbym nie miała tej ręki.. że jest całkowicie wyłączona – i faktycznie – mój świadomy umysł WIE, że nie mam lewej ręki – już od przedramienia.. znika.. rany!! przecież nie mogę sobie na to pozwolić..!! – i wychodzę z transu bardzo szybko..
Ufff, wszystko jest na swoim miejscu, to tylko trans… ależ to niesamowite..
Ale wiedza, że w każdej chwili mogę opuścić ten stan daje mi naprawdę duży komfort psychiczny.
Kolejny zabawny dowód na istnienie pracującej podświadomości. W ostatnim dniu drugiej tury szkolenia. Pokazy hipnozy scenicznej. Trener prezentuje most kataleptyczny.
Śmiejemy się, niedowierzamy, fascynujemy potęgą podświadomości. Przypominam sobie, że w cyrku widziałam kobietę, która zawisła oparta tylko szyją i stopami na obrzeżach krzesła. Reszta ciała -była w powietrzu.. Teraz wiem, jak to możliwe.
Potem ćwiczenia w grupach. Moja grupa wymyśla różne sztuczki. Na końcu hipnotyzowana jestem ja. Zapominam powiedzieć kolegom, że nie chcę żadnych scen, żeby nie robili sensacji z moją osobą.
Niby niełatwo wchodzę w trans, ale po takiej dawce ćwiczeń w ciągu ostatnich dni udaje im się wprowadzić mnie w trans bardzo głęboki. Zjawisko katalepsji. Koledzy kładą mnie na krzesłach.. -Dobrze, że mam spodnie – myślę i.. wciągam brzuch. Wiem przecież, co się dzieje. Kontroluję sytuację. W każdej chwili mogę przerwać to przedstawienie, ale sama jestem ciekawa, co będzie dalej..
Więc poddaję się sugestiom. Cała grupa patrzy na mnie. Przecież powtarzałam każdemu z osobna, że nie jest łatwo wprowadzić mnie w trans, zwłaszcza, że w trans wchodzę „schodami w górę”, a nie – jak inni – „schodami w dół”…
Ale czuję, że leżę już pomiędzy krzesłami.. -Więc jednak zrobili przedstawienie – myślę. I kombinuje moja świadoma część umysłu, podczas gdy nieświadoma trzyma moje mięśnie w naprężeniu, że teraz, gdy tak leżę, to powinny mi w dół opaść ręce. No, jest przecież siła ciążenia, a ja nie mam żadnego oparcia pod tułowiem.. I czekam, kiedy te ręce opadną.. moja świadomość już uśmiecha się, że oto zaraz okaże się, że to siłą mych mięśni trzymam się pomiędzy tymi krzesłami, żaden tam trans i katalepsja.. he, he..
Ale ręce nie opadają. COŚ trzyma je wzdłuż tułowia. Nie mam nad nimi władzy, bo władzę tę przejął umysł nieświadomy. Co z tego, że w każdej chwili mogę „przeskoczyć” w swoją świadomość. Teraz już nie chcę. Doświadczenie jest tak fantastyczne, że .. no cóż, nie mam już wątpliwości, że hipnoza to potężne narzędzie, które pozwala nam porozumiewać się z nami samymi. Gdzieś tam ukrytym dzieckiem, które bez stresu pyta, docieka, nie wstydzi się. Młodym człowiekiem, któremu wszystko wydaje się proste i łatwe do osiągnięcia, któremu świat leży u stóp..
Tylko, że – żyjąc – i rozbijając nos o kolejne życiowe progi – nie zdajemy sobie sprawy, jak powoli, bardzo powoli chowamy się w skorupę dnia powszedniego. Jak rezygnujemy z marzeń i planów młodzieńczych, nauczeni doświadczeniem porażek. Jak w końcu-przestajemy marzyć, dążyć, walczyć.. I idąc tropem wszędobylskiej komercji – tracimy w sobie to dziecko, które nie znało strachu czy porażek w dążeniu do raz obranego celu….
Że wciąż chcąc więcej.. i dalej.. i bardziej bogato…. tracimy samych siebie??
Pomyśl, jak wiele dobrego może dać tobie poznanie hipnotycznych technik. Jak fascynujące wakacje możesz spędzić, poznając samego siebie, swe skryte pragnienia.. podczas gdy Twa podświadomość podpowie Ci, co miłego możesz jeszcze zrobić dla siebie.. dla swoich bliskich..
Hmmm, nie miałeś jeszcze do czynienia z hipnozą?
Zapraszam do Szkoły hipnozy
Anna